W tym miesiącu dla "odmiany" znów sporo produktów do ust :) a do tego napad na internetowy sklep Nyx - jeśli ktoś ciekawy co tym razem trafiło do mojego powypłatowego koszyka to zapraszam do czytania dalej :)
Poczułam ostatnio wewnętrzna potrzebę posiadania większej ilości sztucznych rzęs, więc dorwałam na internetach - chyba dokładnie na Cocolita.pl, zestaw Ardell Deluxe Pack (24,90zł) który oto zawierał dwie pary moich ulubionych rzęs Wispies Black, klej Duo oraz taką pseudo pęsetę która ma ułatwić nakładanie rzęs. Jeszcze nie próbowałam, ale jak tylko wypróbuje dam Wam znać :) Na ezebra.pl skusiła mnie zagięta pęsetka (6,57zł) firmy VETUS, która będzie mi służyć jeśli ta z pierwszego zestawu się nie sprawdzi.
Jak możecie zauważyć po zdjęciu, zaopatrzyłam się też w klika produktów firmy NYX. Część z nich kupiłam na oficjalnej polskiej stronie tej firmy, a część na ezebra.pl.
Pierwszy produkt jeszcze mnie nie przekonał. Jest to Pro Foundation Mixer (39zł) w kolorze White, który miał mi służyć do rozjaśniania za ciemnych podkładów. Polowałam na niego dość długo bo ciągle był wykupiony. Ma bardzo lesistą konsystencje i mocno chemiczny zapach. Nie wiem, może ja go źle używam, ale jak ostatnio chciałam sobie nim rozjaśnić podkład, to owszem dał rade, tylko ja miałam wrażenie że tego mixera mam więcej na dłoni niż samego podkładu :)
Kolejny nabytek to także osławiony produkt na youtubach tej firmy, mowa o Glitter Primer (35zł). I o ile fenomenu pierwszego jeszcze nie mogę pojąć, tak pod tym podpisuje się obiema rękami :) No co tu dużo mówić - jest świetny! Wystarczy niewielka ilość, to co na niego nałożycie na bank dotrwa do następnego dnia na oku a pigmentacje nawet najuboższą podbije po tysiąckroć! Ma masełkowatą i bardzo lepką konsystencje, zapachu nie wykryłam.
Słyszałam dużo dobrego o różach z NYX więc postanowiłam sobie takie oto dwie sztuki sprawić :) Powder Blush w kolorze Dusty Rose nr 02 (16,99zł) oraz Taupe nr 11 (29,99zł), bo o nich mowa mają bardzo delikatną pigmentacje. Wiem że dla niektórych byłaby to wada, dla mnie to zaleta - przy mojej bardzo bladej twarzy są idealne. Nr 11 służy mi za bronzer do konturowania, a nr 02 za klasyczny róż. Pudry te są bardzo miałkie, ale przy tym się strasznie nie pylą. Zapach jest bardzo przyjemny, owocowy - mi kojarzy się z gumą balonową :)
Kolejną rzeczą zakupioną w sklepie internetowym Nyx był pigment w kolorze Crazed (26zł). Ma piękny bordowo - różany odcień.
Przepięknie rozciera się na dłoni bez żadnej bazy, więc mogę sobie tylko wyobrazić, jak będzie intensywny na bazie z glitter primer!
Ostatnia osławiona rzecz marki Nyx to ich matowe pomadki w płynie Lip Lingerie. Ja kupiłam dwa kolory: French Maid oraz Bedtime Flirt (36zł). Pierwsza to bardzo bardzo brudny róż wpadający trochę w śliwkę, natomiast drugi to typowy nudziak idealny na dzień. Pomadki nie maja wyczuwalnego zapachu, a ich konsystencja jest troszkę musowa. Pierwszą ich wadą jest niestety szybkie odcięcie od wewnętrznej strony ust, a kolejną niestety okropne wysuszanie warg i do tego są mocno wyczuwalne na ustach. Trzymają się długo i kolory są śliczne, ale czy to wystarczy?
Ostatnio narzekałam Wam, że zamówiłam sobie nie ten kolor co chciałam Golden Rose Longstay, teraz naprawiłam ten błąd i już mam nr 21 (16,89zł)! Przepiękny głęboki jagodowy kolor z domieszką różu :) Kolejna szminka to MUA Power Pout Acrylic w kolorze Unwrapped (14.90zł). Zamówiłam ją bo na internetach kolor wydawał się fajny, nie była droga no i na tych wszystkich zdjęcia na necie prezentowała się super - ech... no kolor może i fajny, ale mi kompletnie nie pasuje, wyglądam jakby mi ktoś wstrzyknął litr botoksu w usta, do tego robi okropne smugi, odcina się i wygląda strasznie sztucznie, wręcz plastikowo - jeśli wiecie o co mi chodzi :) Poleciała w świat do moich przyjaciółek.
Na kolejne szminki skusiłam się po obejrzeniu filmu Maxi, w którym zachwalała te pomadki, a mowa o Delia Matt Liquid (12,79zł). Matowe, płynne pomadki i to do tego polskie, więc postanowiłam spróbować. No i powiem Wam że nie zawiodłam się :) ślicznie pachną, mają ładne krycie i są leciutkie na ustach. Ja mam dwa kolorki: nr 1 Bridget oraz nr 3 Sophia. O ile ta fuksja to kolor idealny dla mnie, tak ten beżyk się ze mną nie polubił. Nie wiem czemu, ale nie podobam się sama sobie w tym kolorze, więc tak jak pomadka z MUA powędrowała dalej w świat.
Te pomadki od Wibo Million Dollar Lips (7,29zł) kusiły mnie od czasu promocji w Rossmannie -49%. Mojej przyjaciółce udało się upolować kolorek nr 1 i od tamtej pory chodzi za mną ta pomadka :) W moim Rossmannie niestety panował dziki szał i stanowisko Wibo było całkiem opróżnione, ale teraz w końcu mam i to dwa kolorki :) Nr 1 to taki brudny różyk z domieszka brązu, a nr 3 to intensywna fuksja. Pomadki mają chemiczny, ale lekko owocowy zapach, krycie jest bardzo dobre, jednak już po pierwszym dniu ich noszenia zauważyłam jeden wielki minus. Po zjedzeniu posiłku pomadka dziwnie się roluje, tak jakby była z gumy, co niestety utrudnia dołożenie koloru. Zostaje tylko całkowite zmycie i nałożenie na nowo, jednak aby ją zmyć potrzebujecie czegoś o silnym działaniu, bo zwykła woda czy chusteczka nic tu nie dadzą, więc niestety o poprawkach w ciągu dnia można tu zapomnieć, no chyba że cały dzień siedzicie w domu, albo w swojej torebce zawsze macie chusteczki do demakijażu :)
Ostatnia szminka, to kremowa pomadka od Loreal Color Riche exclusive Julliane's Rose (15,37zł). Szminka ta pochodzi z kolekcji różowych pomadek stworzonych dla znanych kobiet przez firmę Loreal, powstała też podobna kolekcja czerwieni. Pomadka jest bardzo delikatna, dziewczęca i przepięknie słodkawo pachnie. Róż jest bardzo jasny, ale nie nachalny i pigment też nie jest bardzo mocny, więc na ustach dalej bardzo fajny naturalny kolor - mi strasznie się podoba :)
Na koniec 3 nowe produkty do oczu :) Dwie kredeczki i jeden eyeliner. Pierwsza kredka to piękny, intensywny kolor niebieski od Golden Rose Classics nr 218 (4,90zł), a druga to śliczna, soczysta zieleń także wodoodporna od Golden Rose Emily w kolorze 115 (4,90zł). Żadnej jeszcze nie używałam ale na pewno pojawią się w jakimś makijażu! Eyeliner od Wibo Deep Black (5,29zł) w kolorze czarnym, poleciła mi moja przyjaciółka no i jestem zachwycona :) jeszcze nigdy nie widziałam tak cienkiego aplikatora! Robi bardzo cieniutkie kreseczki, ale ta czerń jak dla mnie mogłaby być troszkę ciemniejsza :)
A u Was jak zakupy makijażowe? Zaszalałyście?
Pozdrawiam ciepło!
Często robię zakupy w drogerii ezebra.pl właśnie zastanawiam się nad tą pomadką z L'oreal;)
OdpowiedzUsuńJest bardzo delikatna i dziewczęca :)
UsuńMuszę częściej na twój blog zaglądać :) całuski
OdpowiedzUsuńFeel free to surf to my website: zmieniamyprzyzwyczajenia
Ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńFajny blog
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńFajny blog
OdpowiedzUsuń