Co tu dużo mówić :) Od razy widać że dzisiejszy post będzie całkiem matowy a do tego solidnie napigmentowany, bo czego innego można się spodziewać od kolejnego dziecka The Balm w mojej kolekcji - tym razem o nazwie Meet Matt(e) Nude.
Ta paletka to starszy brat przystojniaka Trimony. Tym razem spogląda na nas wersja bliźniacza pana który dopiero wyskoczył spod prysznica i jest całkiem NUDE :) Wbrew wszelkiej logice, ta paletka jest u mnie znacznie krócej niż młodsza The Balm - Meet Matt(e) Trimony, a to dlatego że najpierw tamta rozkochała mnie w sobie i skusiła na zakup kolejnych produktów od The Balm.
Paleta jest ze mną od maja tego roku, a kupiłam ja w sklepie internetowym Cocolita (149,9zł). Paletka jest w podobnym stylu jak jej młodsza wersja o której wszelkie informacje i całą recenzje znajdziecie TUTAJ.
W środku znajdziecie 9 kompletnie matowych, dużych i świetnie napigmentowanych cieni, które sprawdzą się idealnie do makijażu na dzień jak i na noc. Nie mogę także nie wspomnieć o ogromnym lusterku, które świetnie się sprawdza na wszelkich wyjazdach :)
- Matt Malloy - to kompletnie biały cień, ale pigment ma porażająco mocny
- Matt Garcia - to ciepły, ciemny brąz
- Matt Johnson - to śliczny jeansowy granat
- Matt Singh - to brzoskwiniowy odcień
- Matt Wood - to super ciemny oraz chłodny brąz
- Matt Rosen - to lekko rudawy, w ciepłej tonacji, średni brązik
- Matt Hung - to cudny pastelowy fiolet, jednak bardziej ciemny niż jasny
- Matt Lombardi - to mega musztardowy kolor, nie miałam w swoje kolekcji takiej pięknej żółci
- Matt Abdul - to średnio ciemny, szary kolor
Do makijażu użyłam tylko 5 cieni, ale starałam się wybrać te najbardziej skrajne, aby makijaż nie zlał się w jeden kolor :) Jako bazy użyłam cień w kremie Maybelline - Color Tattoo Mattes nr 93 Creme De Nude i z braku beżowego cienia w paletce, nałożyłam na bazę puder. W załamanie powieki powędrował Matt Singh, a na całą ruchomą powiekę gwiazda palety czyli Matt Lombardi. Kącik zewnętrzy u góry przyciemniłam cieniem Matt Wood, a kącik na dole Matt Hung. Od wewnętrznego kącika dolnej powieki, aż do połowy oka nałożyłam biały cień Matt Malloy. Na linie wodną powędrowała cielista kredkę do oczu z Kryolan Kajal – Cream.
Czy polecam? Jasne! :) Paletka jest super, pigmentacja, jakość i wielkość cieni mega. Dodatkowo lusterko i fakt że to cienie matowe, które pasują zawsze niezależenie od wieku, w przeciwieństwie do cieni błyszczących. Brak koloru czarnego idealnie zastępuje Matt Wood, który jest bardzo ciemnych i chłodnym brązem. Jak mam być szczera to takie rozwiązanie dla mnie jest lepsze. Ciemny brąz czasem znacznie lepiej i mniej nachalnie wygląda na oku niż czerń. Na początku strasznie bałam się białego cienia, ale teraz go uwielbiam! Pięknie rozjaśnia każdy makijaż, spokojnie może zastąpić błyszczący cień w kąciku wewnętrznym :) Ja w tej palecie znalazłam 2 minusy: 1 to brak koloru beżowego, wiem, że to żadna tragedia bo można użyć pojedynczego cienia lub pudru, jednak ja uważam że aby paleta była kompletna to taki cień zawsze musi się w niej znaleźć. 2 minus to problematyczne łączenie się żółtego cienia z innymi, szczególnie fioletem i ciemnymi brązami, gdzie na łączeniu kolorów nagle powstaje taki szarawy kolor. Oczywiście da się to zniwelować, ale trzeba się dobrze namachać pędzlem i ostrożnie dokładać kilka razy kolory.
Gdybym miała wybierać miedzy Matt(e) Nude a Matt(e) Trimony, to wybrałabym jednak tą drugą, dla mnie jest bardziej uniwersalna i ma wszystko czego potrzebuje, więc jest samowystarczalna. Jednak nie żałuje zakupu Matt(e) Nude, matów nigdy za mało i pięknie komponują się one z cieniami innych firm :)
Na koniec zdjęcie wszystkich kosmetyków użytych do tego makijażu.
TWARZ:
Baza z Mac Prep+Prime; podkład Loreal True Match w kolorze 1N Ivory; korektor Collection Lasting Perfection w odcieniu NR 1 Fair; puder z Bourjois Silk Edition Touch-up w kolorze Translucent; bronzer z Kobo nr 308 Sahara Sand oraz rozświetlacz z The Balm Mary-Lou Manizer
OCZY:
Cień w kremie Maybelline - Color Tattoo Mattes nr 93 Creme De Nude; cienie z The Balm Meet Matt(e) Nude (Matt Lombardi, Matt Malloy, Matt Singh, Matt Hung, Matt Wood); tusz Miss Sporty Studio Lash 3D Volumythic; kredka do oczu z Kryolan Kajal - Brown
BRWI:
Kredka do brwi z Golden Rose Longstay nr 105 oraz żel do brwi z Sleek Brow Perfector – Clear
USTA:
Matowa szminka w płynie Lovely Extra Lasting w kolorze nr 1
A Wy macie tą paletkę? A może myślicie nad jej zakupem?
Trzymajcie się ciepło!
paletka ma bardzo fajna kolorystyke makijaz tez fajnie wyszedl
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) no kolorki w palecie są fajnie dobrane - jak zwykle u The Balm :)
OdpowiedzUsuńPaletka ma fajne zestawienie kolorków :) choć ja i tak chyba wolę swoją zoevę :)
OdpowiedzUsuńJa mam trzy paletki od Zoevy i mam wrażenie że The Balm cienie i mają lepsza pigmentacje i dużo lepiej się rozcierają, ale może to tylko moje wrażenie ;)
UsuńPiękna jest ta paletka!
OdpowiedzUsuń