października 03, 2017

Popłynęłam ~6~

Hejo!

Tym razem zakupy skromne i w miarę po taniości :) bez szaleństw. Jak zwykle przewagę stanowią produkty do ust, ale co ja poradzę że się od nich uzależniłam i nie mam ochoty tego leczyć :)



Wszystkie produkty za wyjątkiem marki Hean pochodzą z drogerii, więc jeśli coś Wam się spodoba łatwo będziecie mogli to dorwać.

Kobo Anti-Redness Make-Up Primer

Pierwszy zakup nabyłam z polecenia Aleandry :) a mowa tu o Kobo Anti-Redness Make-Up Primer (19,99zł).  Baza ma kremową i zielonkawą konsystencje oraz nieprzyjemny, chemiczny zapachu. Powiem Wam szczerze, że coś tam działa, oczywiście muszę jej nałożyć więcej niż troszkę, ale zauważyłam że bardzo ładnie w dużej części redukuje moje czerwone policzki. Przy rozsmarowaniu na twarzy zostawia taką dziwną warstwę, ale musicie szybka z nią pracować, bo gdy po jakimś czasie chcecie coś dołożyć to zaczyna się rolować pod palcami - choć może i to wina mojego kremu do twarzy? Ja do aplikacji podkładu używam gąbki (ruch wklepujący), ale obawiam się że przy ruchach pędzla, podkład mogłyby się rolować nakładany na tą bazę.

Wibo Fixing Powder

Kolejną u mnie nowością jest Wibo Fixing Powder (12,99zł). No i powiem Wam, że nie rozumiem zachwytów nad tym pudrem :( Do bakingu w ogóle mi się nie sprawdza, utrwala średnio i do tego nie jest transparenty, więc zostawia mi kolor na twarzy i do tego wcale nie taki jasny i mało widoczny jakbym chciała :( a no i mało go jakoś! Zapach ma mocno perfumowany, nie jakiś odpychający, ale mi momentami już przeszkadza. Wykończę go ale na pewno do niego nie wrócę!

Sensique nr 207 Ivory oraz Maybelline - Color Tattoo nr 45 Infinite White

Teraz czas na produkty do oczu :) Na pierwszy ogień idzie mój must have, czyli beżowy cień do powiek. Cień Sensique nr 505 to mój ponadczasowy ulubieniec, idealne mega krycie i kolor perfekcyjnie dopasowany do mnie. W Naturze niestety zmienili chyba nie tylko opakowania cieni oraz numeracje ale także i formułę bo ten nowy, stary cień to teraz Sensique nr 207 Ivory (5,99zł) i już nie jest tak napigmentoway jak poprzedni - oczywiście pigment też ma dobry,ale to już nie jest to :( Cień ma lekko wyczuwalny perfumowany zapach oraz miliony małych połyskujących pod światło drobinek, których na powiece kompletnie nie widać - na szczęście.
Drugim produktem jest cień w kremie Maybelline - Color Tattoo nr 45 Infinite White (17,98zł). Kupiłam go jako zamiennik mojej bazy pod ciebie z Golden Rose Eyeshadow Primer i powiem Wam że daje radę! Nałożony cieniutka warstwą trzyma długo cień i jednocześnie bardzo mocno podbija każdy pigment nałożonego produktu. Mi jak na razie sprawdza się bardzo dobrze :)

MySecret Natural Beauty Naked Beauty

Ach cienie :) No nie będę ukrywać zachwytu nad tą paletką - mowa o MySecret Natural Beauty Naked Beauty (16,99zł). Już wiem, że kolejne matowe ich paletki będą często u mnie w koszyku zakupowym :) Cienie kompletnie nie mają zapachu, natomiast ich konsystencja jest masełkowa a niby sypka - nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć, musicie zmacać same ;) Pigment powala i pracuje się z nimi mega przyjemnie.  Najjaśniejszy cień w palecie jest lekko brzoskwiniowy, więc nie jest to idealny beż pod łuk brwiowy, ale ta paletka plus cień wyżej opisany Sensique nr 207 Ivory to mój dzienny makijaż już od dwóch tygodni! Dwa kolejne cienie to piękne brązy, średni i ciemny, oba raczej w chłodnej tonacji.

Lovely Klips Sweety

Teraz to co tygryski lubią najbardziej, czyli szminkowa część zakupów! Na pierwszy ogień idzie kolejny duet od Lovely Klips tym razem w kolorze Sweety, pisałam TUTAJ że czaje się jeszcze na kolor Lovely Lips, ale oczywiście w moich dwóch Rossmannach nie było - będę dalej na niego polować! Tymczasem Sweety to śliczny róż, nie za jasny i nie za ciemny, taki w sam raz dzienny :)
Zapach ma chemiczny, ale da się przeżyć, mi bardzo podoba się że na ustach kolor jest równy, a aplikator jest malutki i idealnie można nim wszystko wyrysować!

Eveline Velvet Matt nr 416 Wild Fuchsia oraz Hean Luxury Non Transfer nr 04 Purple Land

Kolejne na liście zakupów są dwie istne żarówiaste pomadki w płynie - matowe oczywiście :) Pierwsza to Eveline Velvet Matt nr 416 Wild Fuchsia (12,99zł). Kolor petarda! No taka żarówa jakich mało! Jeśli myślę o tym jaki kolor powinna mieć prawdziwa fuksja to to jest właśnie to! Zapach obłędny, taki cytrusowy i słodki. Jeśli chodzi o krycie, to jednak trzeba się trochę nagimnastykować żeby było w 100% - jednak myślę że to zależny od koloru, przy dwóch warstwach jest idealne i co najważniejsze - nie waży się na ustach! W ciągu dnia jest komfortowa i przyjemna, choć i tu muszę zastrzec że nie zasycha do końca :( przy schodzeniu jednak nie bije tak po oczach bo barwi usta i znikanie pomadki z ust nie jest tak chamsko widoczne! Druga kolorystyczna piękność pochodzi od Hean Luxury Non Transfer nr 04 Purple Land (15,97zł). Kolor to intensywny jasny fiolet z dużą domieszką różu. Aplikator w obu pomadkach jest bardzo fajny bo nabiera dużo produktów, a przy tym bardzo wygody bo można nim super wyrysować usta. Zapach jest lekko chemiczny ale i trochę można wyczuć tam wanilie. Krycie jest obłędne, a po nałożeniu i zastygnięciu czasem zapominałam że mam coś na ustach lub łapałam za lusterko sprawdzić czy ona jeszcze tam jest - dziwne, ale prawdziwe :) Zjada się miarowo, a i z dołożeniem jej nie ma problemu, bo ładnie warstwy łączą się ze sobą :)

Essence Matt Matt Matt Longlasting Lipgloss nr 03 Girl of Today oraz MySecret I love matte lips liquid lipstick nr 14 oraz Rimmel Kate Moss nr 01

Ostatnie trzy pomadki to istna mieszanka, dwie kupione całkiem przypadkiem i jedna z polecenia :) Może zacznę od tej ostatniej. To kolejna z Rimmel od Kate Moss, którą poleciła mi moją przyjaciółka Marta :) o wcześniejszej możecie dowiedzieć się TUTAJ. Kolorystyka ta sama bo też czerwień nr 01 (26,99zł). Jak już wcześniej Wam pisałam, moja przyjaciółka jest fanką tych pomadek, tak więc bez zastanowienia kupiłam kolejny kolorek. Tak jak poprzednia ma lekko chemiczny ale słodkawy zapach i bardzo masełkowatą konsystencje, więc jeśli ktoś nie przepada za kremowymi pomadkami to radzę omijać tą szerokim łukiem :) Jeśli odciśniemy jej nadmiar w chusteczkę to spokojnie wytrzyma prawie cały dzień bo wżera się w usta i zjada bardzo ładnie, natomiast pominięcie tej czynności na samym początku gwarantuje czerwień na całej twarzy i włosach :) Dodam też że bez konturówki nie da rady ładnie obrysować ust. Kolor to intensywna czerwień ale z domieszką pomarańczu. Kolejna pomadka pochodzi od MySecret I love matte lips liquid lipstick nr 14 (13,99zł). Pomadka wpadła mi w oczy podczas spaceru z przyjaciółką po drogerii, obie od razu chwyciłyśmy za ten kolor w ciemno :) Szminka ma bardzo ładne i zgrabne opakowanie, jest cieniutka i ma musową konsystencje. Zapach jest przyjemny, słodki, lekko perfumowany. Kolor ma bardzo ładne krycie i fajnie utrzymuje się na ustach, jednak zjada się typowo jak kredowe matowe pomadki, czyli znika wszystko prócz konturu ust. Mój kolor jest chyba najciemniejszy z całej serii i to taki ciemny brudny róż z dużą domieszką śliwki :) Ostatnia pomadka to Essence Matt Matt Matt Longlasting Lipgloss nr 03 Girl of Today (9,99zł). Jeśli mam być szczera to chyba  miała ją na ustach może z dwa razy? Jakoś mnie do niej nie ciągnie. Zapach ma strasznie mocny i niezbyt przyjemny - waniliowo - czekoladowy, ale ja to nazywam chamską wanilią z odrobiną czekolady. Kolor to ciepły odcień różu, jakby z domieszką czerwieni albo brązu, konsystencja to kredowy mus, który zaraz po aplikacji macie ochotę zetrzeć. Jeśli już mowa o samej aplikacji, to aplikator jest ogromny, lekko szpiczasty ale zaokrąglony - mi osobiście przypomina gąbeczki które czasem są dołączane do kredek do oczu w celu ich roztarcia :) Niestety nie zastyga wcale. Mimo że zapach, konsystencja i aplikator są do bani to na ustach trzyma i zjada się ładnie a krycie jest przyzwoite i trzyma się całkiem długo. Chyba najbardziej do tej pomadki zraża mnie kolor i zapach - jakoś nie możemy się dogadać :(

A u Was jak zakupowe szaleństwo?
Pozdrawiam Was ciepło!


2 komentarze:

  1. Piękne pomadki też mam małego bzika na punkcie kupowania nowych szminek :D Cienie My secret są świetne, uwielbiam je :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 M&M - Mouse and Makeup , Blogger